Pewnego dnia dostałam zamówienie zrobienia Basi – bohaterki książek Zofii Staneckiej i Marianny Oklejak. …Zwykła historia. W zasadzie. Nawet prośba przesłania na inny adres niż adres zamawiającego też nie wzbudziła mojej czujności.
Basię zrobiłam, wysłałam i… zaczęło się :)
Po pewnym czasie (potrzebnym na dojście przesyłki do Małej Adresatki) dostałam maila od Zamawiającej z żywiołowym cytatem z tekstu Mamy Małej Adresatki. Kobieta nie miała pojęcia: skąd, dlaczego i jakim cudem jej dziecko zostało obdarowane prezentem, który sprawił ogrom (ponoć) radości.
Po kolejnych tygodniach dostałam wiadomość od Mamy Małej Adresatki z prośbą o ujawnienie Zamawiającej :) Nie ujawniłam, ale udało mi się przekonać Zamawiającą do samoujawnienia, co wkrótce nastąpiło :)
Taka to historia, a piękne zdjęcia ilustrujące Małą Adresatkę z kieszonkową Basią, a także parę słów o “basiomanii” możecie zobaczyć na blogu O tym że.
I jeszcze na koniec – serdecznie witam zaglądających wielbicieli Basi :) Dzięki tej historii pojawiła się Was cała masa.