Gwiazdka

Napisane kiedyś dla chrześnicy :)

*********

Przygotowania do kolacji wigilijnej dobiegały końca. Mama poszła na górę ubierać chłopców. Tata kąpał się w łazience. Klara odświętnie ubrana usiadła na fotelu przy kominku.

To był bardzo ciężki dzień: sprzątanie, pomaganie w kuchni, pilnowanie braci. Czuła się jak Kopciuszek z bajki – cały czas poganiana.

– Gdyby moja mama chrzestna była wróżką tak jak chrzestna Kopciuszka – pomyślała – zamieniłaby mnie w księżniczkę. Miałabym długie włosy, błyszczącą suknię, pomalowane paznokcie. Wszyscy by mnie podziwiali.

Niestety, chrzestna Klary nie była dobrą wróżką tylko zwykłą ciocią.

Dziewczynka westchnęła i poszła popatrzeć na choinkę – jak co roku piękną, ozdobioną światełkami, piernikami i małymi zabawkami. Klara usiadła na podłodze. Pod choinką coś błysnęło. Dziewczynka nachyliła się, aby zobaczyć, co to jest.

– Prezent? – zdziwiła się. – Przed kolacją?

Tak, pod choinką leżała płaska paczuszka, zawinięta w kolorowy papier i dawała sygnały brokatowym napisem.

– Dla Klary – przeczytała dziewczynka. – Otworzyć natychmiast!

Z łazienki dochodził plusk wody. Na górze piszczeli bracia, ubierani przez mamę. Klara już, już chciała pobiec do nich i powiedzieć o wszystkim, ale… Skoro jest napisane, że paczka jest dla niej i że ma otworzyć natychmiast, to czemu nie miałaby tego zrobić?

Postanowiła! Rozerwała papier. W środku znajdowała się książka z piękną gwiazdą na okładce. Klara otworzyła książkę…

***

…Mała Gwiazdka – zaczęła czytać – słabiutko świeciła na niebie.

– Tyle gwiazd wkoło – rozmyślała. – Jak wśród nich zabłysnąć?

Marzyła o wielkiej sławie. Chciała być piękna i podziwiana przez wszystkich. Ale jak to zrobić, gdy na niebie są miliony, miliony innych gwiazd?

Wreszcie, pewnego dnia, tuż obok niej zatrzymał się Mały Wóz. Gwiazdka rozpromieniła się. Błyszczała tak mocno, że zauważył ją Woźnica.

– Jedziesz z nami?! – zaśmiał się.

– A mogę? – nie dowierzała.

– Jak chcesz, to wsiadaj. Jadę do królowej Kasjopei.

Szczęśliwa Gwiazdka usiadła z przodu tak, aby dobrze widzieć drogę. Na końcu dyszla Małego Wozu zauważyła dużą jasną gwiazdę.

– Jak ona się nazywa? – spytała Woźnicę.

– To Gwiazda Polarna. Najważniejsza gwiazda w tej części nieba.

– Piękna – pomyślała Mała Gwiazdka. – Też chciałabym taka być.

I tak, marząc o sławie, Gwiazdka trafiła na królewski dwór. Dostała tam swoje własne miejsce na tronie pięknej królowej i czuła, że spełniają się jej marzenia. Kasjopeja była piękna, dumna, ale i zarozumiała. Myślała tylko o sobie, a wielu innych gwiazd potrzebowała po to, aby ją podziwiały. Mała Gwiazdka, chociaż mogła przebywać na wspaniałym dworze, była tylko jedną z licznych gwiazd w gwiazdozbiorze Kasjopei, równie pięknie błyszczących jak ona. A Mała Gwiazdka chciała przecież być jedną jedyną, najważniejszą na niebie albo… chociaż drugą co do ważności, zaraz po Gwieździe Polarnej.

Pewnego dnia, mając dosyć błyszczenia na królewskim dworze, Mała Gwiazdka wskoczyła na grzbiet Pegaza i pomknęła w kierunku Oriona. Miała nadzieję, że ten dzielny myśliwy umieści ją na swoim pasie. To zaszczytne miejsce zajmowały tylko Trzy Niebieskie Gwiazdy.

– Może zostanę jedną z nich – myślała Mała Gwiazdka, pędząc po niebie.

Orion przyjął ją serdecznie, a nawet pozwolił zamieszkać na swoim pasie. Ale to był koniec dobrych wiadomości. Trzy Niebieskie Gwiazdy z niechęcią spojrzały na przybyłą. Dokuczały jej, mówiły, że jest mała i brzydka, że nie pasuje do nich. I jak tylko nadarzyła się okazja, zepchnęły ją z pasa Oriona.

Mała Gwiazdka leciała w dół, i w dół, i w dół… Przestała już myśleć o sławie. Było jej bardzo źle. Czuła się taka niepotrzebna, niezauważona, samotna. Nagle coś ją zatrzymało, jakaś wielka siła. Zawisła tuż nad małą starą szopą. Zaskoczona zerknęła do środka przez dziurę w dachu. W blasku słabej lampki oliwnej zobaczyła ludzi: mężczyznę, kobietę i maleńkie dziecko leżące w żłobie. Do tego jakieś zwierzęta, trochę siana, brud i bałagan. Naprawdę, nic wielkiego.

– To z pewnością nie jest ktoś sławny – pomyślała Gwiazdka.

A jednak coś trzymało ją w tym miejscu. Zastanawiała się nad tym, kiedy w dali zauważyła grupę mężczyzn, zdążających w stronę szopy. Stanęli niepewnie przed wejściem. Jeden z nich, ten najodważniejszy, wszedł do środka, a za nim reszta. Zdziwiona Gwiazdka dowiedziała się, że przysłali ich aniołowie i że przyszli pokłonić się Zbawicielowi.

Potem na ziemi działy się jeszcze dziwniejsze rzeczy, o których gwiazdy opowiadały jedna drugiej. Trzej Królowie wyruszyli z daleka , aby zobaczyć małe dziecko z szopy.

A wiesz, kto miał im wskazywać drogę? Mała Gwiazdka! To ona stała się najważniejszą gwiazdą na niebie. Błyszczała pięknie, ale już jej na tym nie zależało. Cieszyła się, że dostała najważniejsze zadanie na świecie. Mogła wszystkim pokazywać to małe dziecko – Jezusa Chrystusa.

***

Klara skończyła czytać. Drzwi łazienki uchyliły się, schody zaskrzypiały pod nogami schodzących mamy i chłopców.

– Klara, już nie czytaj. Siadamy do stołu – powiedział tata, sięgając po Pismo Święte.

Zamyślona dziewczynka, zamykając książkę, zerknęła jeszcze na okładkę. Było tam imię i nazwisko autora książki. Klara uśmiechnęła się. To było imię i nazwisko mamy chrzestnej, która co prawda nie była dobrą wróżką, ale przecież Klara nie potrzebowała wróżki. Wystarczyła jej taka sobie zwykła ciocia, która potrafi opowiadać o Jezusie.

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieści z pracowni. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.